1 marca wystartowało nowe miejsce na kulinarnej mapie Warszawy. Warszawski Sznyt bo o nim tu mowa, wyróżnia się przede wszystkim świetną lokalizacją. Dwupoziomowa restauracja mieszcząca się przy ulicy Senatorskiej 2 ma przepiękny widok na Plac Zamkowy i Kolumnę Zygmunta. 28 lutego mieliśmy z Marcinem niezwykłą przyjemność, uczestniczyć w prapremierowej kolacji. Zobaczcie co ciekawego nam zaserwowano.
Na początek śledzik i zimna wódka. Czyli idealne połączenie. Chyba każdy Polak wie, że rybka lubi pływać. Za śledziami nie przepadam, ale Marcin zachwalał, natomiast Chłopska Pędzona wyborna. 😉
Ostryga Fine de Claire z sosem Shallots&Sour. Ostrygi uwielbiam, więc jak najbardziej przypadła mi do gustu. Dodatkowo mocno wyczuwalny był posmak szalotki, co dla mnie też na plus. Idealnie schłodzona, podana na lodzie.
Tatar z sarny z karmelizowanym słonecznikiem i majonezem jałowcowym. Bardzo delikatne mięso, wręcz rozpływające się w ustach. Wyborna pozycja dla takich miłośników tatara jak my. Do tego ten jałowcowy posmak – pysznie!
Caviche z tuńczyka z palonym sezamem i wakame. Przy tej pozycji zaczęłam już podejrzewać, że menu degustacyjne zostało przygotowane idealnie pod moje smaki. Uwielbiam tuńczyka! Nie dość że danie wyglądało nieziemsko, to jeszcze podobnie smakowało. Ryba przyrządzona perfekcyjnie, mięso bardzo delikatne i do tego wakame. Świetne danie!
Pierogi z jeleniem w redukcji z maślaków aromatyzowanej trójniakiem. Niby zwykłe pierogi, ale jednak nie. Ciasto mięciutkie, delikatne mięso i przepyszna redukcja z maślaków – które również uwielbiam.
Antrykot z sosem demi-glace z frytkami i sałatą mescan w estragonie. Na tą pozycję czekaliśmy z Marcinem niecierpliwie, jako typowi miłośnicy stejków. Wołowina najpierw była sezonowana przez 3 tygodnie, potem przygotowana na grillu opalanym dębiną. Aromat opalanego drewna był wyczuwalny w mięsie, wierzch wysmażony, środek miękki i bardzo soczysty. Idealnie!
Ananas pod śniegiem z limonki. Orzeźwiający sorbet, idealny między daniem głównym a deserem.
Sernik z topinamburu z rodzynkami maczanymi w nalewce z kory dębu. No i tutaj mieliśmy mały kłopot, bo ja nie przepadam za słodkościami ( serio, jest tylko kila deserów, które jestem w stanie zjeść i stwierdzić że są zajebiste ), natomiast Marcin nie lubi topinamburu. Mimo to muszę przyznać że deser był bardzo pomysłowy i doceniam cały zamysł. Bardzo smakowała mi anyżowa krówka ukryta pod spodem i granita z czarnej porzeczki. Trzeba też przyznać, że wygląda niesamowicie pięknie. Warto też dodać, że pozostałym uczestnikom kolacji deser bardzo smakował i wszyscy się nim zachwalali, więc pewnie nie warto przejmować się opinią kogoś, kto deserów nie jada.
Podsumowując, Warszawski Sznyt ma niesamowity potencjał, który mam nadzieję w pełni wykorzysta. Świetna lokalizacja, niesamowity klimat i pyszna kuchnia. Dobre miejsce na rodzinny obiad, biznesowe spotkanie, czy też na elegancką, wieczorną kolację. Na górze można się relaksować przy muzyce granej na żywo, spoglądając na piękny Plac Zamkowy. Zapraszam Was serdecznie!
Error: No connected account.
Please go to the Instagram Feed settings page to connect an account.
Unable to display Facebook posts.
Show error
Type: OAuthException
Code: 190
Please refer to our Error Message Reference.